środa, 12 czerwca 2013

02. Rozdział II { Fighting Again }

Pepper

Wracałam sobie spokojnie ze szkoły.
    Jak człowiek, prawda? Nietety bolą mnię trochę stopy. Po kilku przecznicach nie miałam już nawet siły iść. Usiadłam na chodniku. Dla niektórych musiało to dość dziwnie wyglądać, ale tu nikt nie mógł mnie zobaczć. Wyjęłam komórkę i pojemniczek ze śniadaniem. Trzymając marchewke w zębach wbijałam kolejny poziom w kuleczkach. Czekałam nie wiadomo na co. Stop! Na Tony'ego, aż się skapnie, że mnie zabrakło w zbrojowni. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że nie minęły wieki. Nawet jeśli tak sie czułąm. Kiedy ostatni raz czekałam? Dzień po... Po pogrzebie mamy. Tata upił się i nie odebrał mnie wcale ze szkoły. Musiałam sprowadzić Starka. Teraz chyba... Przerwał mi pisk opon samochodu, który zatrzymał się na drodze przede mną. On mi czyta w myślach!
-Cześć, piękna. - mruknął Tony wysiadając.
-Tu nie wolno parkować. - zwróciłam mu uwage.
-Tak samo jak nie można siedzieć godzine na chodniku? -odpowiedział od razu.
Spojrzałam w tę jego roześmianą buźkę.
-Jesteś okropny.
-Nie marudź tylko wsiadaj.- mruknął otwierając drzwi.
Pokręciłam przecząco głową i zajęłam się grą. Miałam nadzieję, że sobie odjedzie. Boże jaka ja byłam głupia! Stark to Stark. Wziął mnie tak po prostu na ręce i wsadził na miejsce pasażera.
-Jesteś niemożliwy. - burknęłam wyciągając nogi na deske rozdzielczą.
-Myślałem, że okropny.- powiedział nachylając się do mnie.
-Weź się ogarnij, człowieczku. - szepnęłam odpychając jego twarz dłonią.

    W zbrojowni jak zawsze panował zamęt. Gdyby tak nie było uznałabym, że coś jest nie tak. Rhodey śmigał tam i z powrotem w częściach zbroi. Mój wzrok poszedł na fioletowo-białą zbroję Rescue. Rozjuszony Tony zaczął o niej mówić.
-Dodałem kilka naprawdę fajnych dodatków. Teraz możesz już strzelać takimi promieniami jak my i normalnie czuć się w kosmosie, ale pracuję jeszczę nad opcją podtrzymywania stanu zdrowia. - mówił nakręcony.
W końcu zatkałam mu usta dłonią.
-Spokojnie. Rozumiem, że jest już super. - powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
Mogłam przysiądz na tę zbroję, że jego twarz zrobiła się jak burak. Jest taki słodki jak się wstydzi! Opadłam na krzesło do sterowania i zaczęłam szperać. Po chwili w całej zbrojowni zagrała Metalica. Rhodes nie mógł wytrzymać dźwięków, wiec uciekł po godzinie. Zostaliśmy sami z ciężkimi dźwiękami i elektroniką. Zastanawiałam się kiedy Stark coś spieprzy, bo zrobi to napewno. Po kilku minutach usłyszałam jak klnie pod nosem.
-Co znowu ? - spytałam znad śróbokręta i kilku kawałków nowej zbroi.
-Hydra.- mruknął.

Tony

Patrzyłem jak Pepper biaga żeby zdążyć.
    Już po kilku minutach wiedzieliśmy gdzie zaatakował mechaniczny smok Hydry. Nigdy nie widziałem jej tak przejętej. Założyłem zbroje, ale ona biegała dookoła mnie i kazała co chwile zdejmować maske.
-A jak spotkamy kogoś ważnego?! Nie możesz wyglądać jak jakaś fleja!
I kazała mi się ubrać w koszulkę, sweter i pozwoliła na trampki. Ta "kobieta" to szatan wcielony. Biedak z tego kto będzie jej mężem. Zacząłem się bez sensu zastanawiać co by było gdybym wtedy szybciej znalazł się u niej w domu. Jej mama żyłaby do dzisiaj. Zmartwiłem sie. A co jeśli to rzeczywiście była moja wina?
-Już możesz zakładać. - burknęła dziewczyna.
Pokiwałem głową. Ona poszła zrobić to samo.
    Chwilę później zadzwoniłem do James'a żeby szybko przyleciał do centrum i, że my już tam będziemy. Smok był potężny. Ział ogniem i demolował całe miasto.
-O co chodzi?- zastanawiałem się na głos.
Pepper zaczęła ewakuować ludzi i zabierać ich do innych dzielnic. Jak najdalej od smoka. Oceniłem sytuacje i zaatakowałem. Jakie było moje zdziwienie kiedy robot zrobił unik,a ja spadłem obok Potts.
-Szybki, prawda? Nie trafimy w niego. Trzeba przyjąć inną strategie. - mówiła bez entuzjazmu.- Pokonamy go i zacznij planować coś na wakacje.
Skinąłem głową i zacząłem planować. Był wielki, szybki i miał nieco małe pole manewru między budynkami. Przekazałem jej mój plan i odleciałem. Miałam nadzieję, że da sobie radę. I gdzie do cholery jest Rhodes?! Spojrzałem na zegarek. Jeszcze pięć minut. Leciałem w stronę War Machine, która nadlatywała z daleka. Odwróciłem głowę. Pepper z dużą siłą nawalała smoka latarnią uliczną. Ma klasę.
    Następnię zauważyłem, że robot sunie ogonem w jej stronę, a ona nie miała czasu się tym przejmować. Zmrużyłem oczy i wystrzeliłem pociski, które  zrobiły dziury w metalu. Pepper nie pozostała dłużna za to, że na nią mierzył. Strzeliła laserem o podwyrzszonej mocy. Ogon odpadł. Robot zawył w stronę Pepper i zaszarżował. Ja i Rhodey podlecieliśmy szybko w tamtą stronę. Pepper stała się niewidzialna, ale postępowała nadal zgodnie z planem. Atakowała gdzie popadnie, bez sposobu. Wyglądała przy tym dość dziko. Smok zionął ogniem. Sparaliżowało mnie. rzuciłem się w stronę Potts. Padła na ziemie z wysokości dwudziestu metrów, więc... Spojrzałem w dół i wylądowałem twardo na kolana obok niej.
-Pepper? - spytałem pukając w maske.
-Zrobie go na naggetsa.- warknęła słabo.
Pokiwałem głową. Chyba nie zdąży. Podniosłem się i wystrzeliłem w smoka wszystko co miałem.

*Pepper*

Było jasno, zbyt jasno.
    Śniło mi się, że leżę plackiem na Hawajach i opalam się bez żadnych ognistych szkarad. Popijałam sobie koktajle jeden za drugim i przesypiałam całe noce. Niestety obudziłam się już rano. Tak trudno było wstać z łóżka... Musiałam to zrobić. Po zakończeniu podstawowych czynności ubrałam się i wyszłam z domu. Było jak zwykle ciepło. Spojrzałam na swoje zadrapania po wczorajszej walce. Może tym razem upiecze mi się u nauczycieli. Oby Tony ukrył te wczorajsze zniszczenia! Szłam dzisiaj skrótem dzięki czemu zaoszczędziłam sporoooo drogi do szkoły. Wpadłam tam jak wicher. Co tak pusto? Szłam w stronę klasy nawet nie patrząc pod nogi. Wpadłam do klasy od fizyki jak wicher.
-Prepraszam za... - zacięłam się.
Nauczyciela nie było w klasie. Uczniowie robili co im się podoba: ganiali po klasie, malowali sobie paznowkcie i robili papierowe samolociki. Tony i Rhodey grali w karty na mojej ławce. Odchrząknęłam, a oni przenieśli sie do Rhodes'a. Usiadłam i wyjęłam rysownik.
-Gdzie...
-Wyszedł na chwilkę.- mruknął Tony.- Masz czwórki?
Chłopak obok pokręcił głową. Nie wiedziałam od kiedy robi się taki hałas jak pan Easton wychodzi. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam rysować jak Tony i James grają w karty. Nie byli za szczęśliwi.
Ale narysowałam ich tak jak są. Już kończyłam kiedy panod fizy wpadł jak burza do sali.
-Mam dobre wieści, dzieci! -zawołał z uśmiechem.
Spojrzałam na siwego nauczyciela i uniosłam jedną brew.
-Jedziemy na wycieczkę, dzieciaki! Nie cieszycie się? Tydzień bez smrodu tego miasta!

*Tony*

Klasa wypłynęła sznurkiem z klasy.
    Nie mogłem się nadziwić jak bardzo Pepper była podekscytowana wyrwaniem się z miasta. Na przerwie wyrwaliśmy w trójkę na dach. Pepper usiadła tak gdzie była kiedy ją poznałem.
-Jak ja lubię to miejsce!- zawołała robiąc fikołka na rurce.
Zaśmiałem się i usiadłem pod nią. Chwilkę później runęła oszołomiona na moje kolana.
-Tam był pająk. - pisnęła, ale zachowała kamienną twarz.
Wywróciłem oczmi i sięgnąłem do jej torby.
-Masz moje pudełko?- spytałem.
-Tsa. Zdążyłam zabrać zanim tata wstał. - mruknęła zakładając okulary.
-Jesteście dziwni. - oznajmił nagle James.
Przekręciliśmy głowy w jego stronę z takim samym zdziwieniem.
-Uzasadnij to, proszę. - syknęła Pepper.

Wieczorem zasnąłem zaskakująco szybko.
    Razem z Pepper wpadliśmy do jej domu w świetnych humorach.
-Nie wierze, że to zrobiła!- śmiała się ruda.
Wzruszyłem ramionami przez śmiech. Opadliśmy na kanapę w przemoczonych od deszczu ubraniach.
-Ups...- zaśmiałem się.
-Poczekaj. Chyba zostawiliście tu ostatnio jakieś rzeczy na takie okazje. - przypomniała sobie i odbiegła.
Spojrzałem za siebie. Na komodzie jak zawsze było pełno zdjęć i świeczek. Na wielu byli jej rodzice w młodości, mała Pepper i cała nasza trójka. Uśmiechnąłem sie sam do siebie. Może już czas żebym jej coś powiedział... Mijały minuty, a ona wciąż nie schodziła. W końcu usłyszałem jej krzyk:
- Jaka koszulka?! Biała czy czerwona?! -wydarła się.
-Biała! -odkrzyknąłem.
Zdjałem skórzaną kurtkę i powiesiłem ją na wieszaku. Tam też były zdjecia. Poprzypinane na ścianie sesje z wycieczek szkolnych i tych, które odbyła z rodzicami. Głównie z mamą, ale tata brał w kilku udział. Usłyszałem jak zbiega po schodach. Odwróciłem się. Stała tam okutana narzutą,a pod nią ukrywała zieloną bluzkę z wiewiórką i czarne rybaczki. W rękach trzymała moje rzeczy, które od razu poznałem. Jej włosy były mokre.
-Idź się przebrać. - powiedziała z uśmiechem i rzuciła mi tkaniny.
Skinąłem głową i skierowałem się do łazienki. Przebrałem spodnie i zdjąłem kuszulkę. Sięgałem po tą którą mi przyniosłą kiedy drzwi łazienki otworzyły się z hukiem.
-Masz sweter. I wolicz kakao czy herbate? -pytała.
Zauważyłem, że zakrywa jedną ręką oczy, a drugą podaje mi sweter. Wziąłem go od niej.
-Kakao.- odpowiedziałem, a ona zdjęła rękę z oczu i wyszła.
Mogłem przysiądz, że spojrzała za siebie. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Pepper zalała już kakao i właśnie nakładała sobie olbrzymią porcję bitej śmietany, którą jak sądziłem zamierzała posypać czekoladą.
-Bo utyjesz. - zażartowałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie słodko i prysnęła mi bitą śmietanął po nosie. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. Po chwili przyjaciółka wtuliła się we mnie. Wyglądałą jakby bardzo chciało jej się spać. Zaczęliśmy się śmiać z prezentera pogody. Pepper podniosła głowę w tym samym momencie, w którym ja się pochyliłem. Nasze usta były coraz bliżej siebie.
-Cześć!- usłyszeliśmy nad głowami.
Natychmiast od siebie odskoczyliśmy. Obok kanapy stała Whitney.
-Co ty robisz w moim domu, do jasnej kurwy?!- wydarła się Pepper.
Ruda wstała i z hukiem odłożyła kubek na stół.
    Obudziłem się znowu w złym humorze. Była prawie trzecia. Postanowiłem pójść do zbrojowni.




środa, 5 czerwca 2013

01. Rozdział I { Into blue eyes. }

Pepper

Ociężale podniosłam się na łóżku i z pogardą zerknęłam na zegerek wskazujący godzinę siódmą.
   Znowu cały dzień jako duch w ciele, które było jak maska. Sztywna i zraniona. Nie pogodziłam się ze śmiercią mamy, chyba nigdy się nie pogodzę. Kim bym wtedy się stała? Kto tak szybko godzi się ze śmierciąbliskiej ci osoby? Westchnęłam i wstałam szeroko otwierając oczy. Pościeliłam łóżko i obejrzałam swoje dzieło. Narzuta sływała z dużego łoża, a poduszki ładnie pasowały. Super. Wzięłam rzeczy i poszłam przyszykować się do szkoły. Wkładając książki do torebki nie mogłam oderwać wzroku od okna. Tony powinien już tu być. Oby tylko nie pędził znowu jak wariat.
-Na co tak patrzysz? - usłyszałam za sobą.
Krzyknęłam na cały głos i odwróciłam się w podskoku do tyłu jednocześnie biorąc zamach na osobę za mną.
-Ała! -burknął Stark pocierając policzek.
Stał przede mną z plecakiem, w którym zawsze nosił zbroje. Kruczoczarne włosy sterczały w artystycznym nieładzie, a w błękitnych oczach było widać coś więcej. Jasne iskierki radości biegały tak i z powrotem żeby skomponować się z zadziornym uśmieszkiem. Przez chwilę miałam ochote zarzucić mu ręce na szyje i ... No wiecie o co mi chodzi! Prychnęłam i zarzuciłam torbę na ramie po czym ruszyłam na dół. Przeszkodził mi Tony, który zastąpił mi drogę.
-A ty dokąd? -spytał.
Uśmiechnęłam się i zmieniłam drogę. Szłam po schodkach na strych, a potem przez duży szklany otwór na dach. Potem stanęłam rozkładając ręce jak ptak. Stark nasunął maskę, ale mogłam przysiądz, że uśmiechnął się szeroko kiedy obojmował mnie w pasie żeby unieść się ze mną w powietrze.


Od kiedy wszyscy wiedzą kim są te trzy postacie: Iron Man, War Machine i Rescue, wcale nie żyje mi się łatwiej.
    Może nocne misje nie byłyby ciężkie gdybym nie musiała zostawiać ojca samego w domu? Ale przecież to agent FBI! I dorosły facet,  więc na sto procent potrafi o siebie zadbać. Wylądowaliśmy na chodniku przed szkołą. Kilka osób zagwizdało, było kilka uwag o jakiejś parze gołąbeczków itp., ale jakoś dzisiaj mnie to nie ruszało. Widziałam jak chłopcy rzucają krótkie spojrzenia na moją bluzke. Może mogłam akurat dzisiaj urać się inaczej?
    Ze smutkiem zauważyłam, że było jeszcze sporo czasu do pierwszej lekcji, więc zamiast próć szybko do przodu, szłam powoli u boku przyjaciela. Poprawka. Wczoraj coś się prawie stało, ale ktoś nam przeszkodził. Tak, to była panna Perfekcyjna Stane. Mam ochote przywalić jej miotłą woźnego w tę uśmiechniętą buźkę.
-Myślisz o wczoraj. - powiedział śmiało Tony.
Pokiwałam głową lekko zawstydzona. Jakim cudem swobodnie myślałam o chwili, w której mnie prawie pocałował?
-To nie miało tak wyglądać. No wiesz... Jesteś moją  najlepszą przyjaciółką. - powiedział obejmując mnie ramieniem.
Zaśmiałam się, a on musnął ustami mój policzek. Tak o! Bez skrępowania. Miałam wrażenie, że czas dookoła naz zamarzł, ale to tylko te kilka sekudn dłużyło się w nieskończoność.
-Spoko. -mruknęłam siadając na ławce pod klasą.
Tony odszedł na poszukiwanie Rhodey'a.


Tony


Ona zawsze taka będzie.
    Whitney zachowóje się jakby wiedziała jaką chwilę najłatwiej zepsuć. Szukałem swojego przyjaciela po całej szkole. Jak jedna osoba mogła zapaść się pod ziemię? Chodziłem po korytarzach i próbowałem zebrać myśli. Tak bardzo załowałem, że po korepetycjach dla Stane powiedziałem jej dokąd idę! "Muszę odebrać Pepper z zajęć.", mówiłem, ale ona chyba usłyszała tylko ime rudzielca. Owszem. Mogłem skłamać, że idę do Stark Tower, ale pewnie poszłaby za mną. Westchnąłem głośno i wpadłem do klasy historycznej. Bingo! James siedział na jednym z krzeseł i pisał coś żarliwie w zeszycie.
-Wątpię żeby Pepper doceniła to co napiszesz kiedy się spóźnimy i będzie musiała siedzieć z Happy'm i Kat. - zaśmiałem się i parsknąłem śmiechem.
W odpowiedzi kopnął mnie w piszczel kiedy tylko zbliżyłem się do niego.
-Czemu zawsze JA od was dostaje? - zapytałem się z jękiem.
Wzruszył ramionami i szybko zgarnął swoje rzeczy. Pobiegliśmy w stronę sali od hiszpańskiego. Spóźniliśmy się. Było już po dzwonku. Jedyne co mnie zdziwiło to to, że Pepper, która stała ZNOWU za karę pod klasą była prawie tak czerwona na twarzy jak jej włosy.
-Zabiję was. - warknęła na powitanie i nacisnęła klamkę.

piątek, 24 maja 2013

oo. Prolog { Show Me Your Pain }

Jeden krok.
Jedno sporzenie.
Jedna łza spływająca bez pozwolenia po policzku.
Jednen wieczór, który wszystko zmienił.
Więc dlaczego ta biedna dziewczyna nie może odejść ?
Spojrzała na bezwładne ciało matki, które leżało na podłodze w salonie.
Krew była wszędzie, a ściany napierały na nią.
Przysięgła sobie, że dopadnie osobe, która to zrobiła.
Usłyszała wycie syren i zaszlochała.
Jeszcze wczoraj powstrzymała kosmitów od zawładnięcia światem.
Teraz nie ma już nic.
Syreny były jeszcze daleko, ale tuź obok niej pojawiła się sylwetka kobiety.
-Odejdź, Pepper. Nie możesz już nic zrobić. - szepnęła.
-Mamo... - dziewczyna spojrała ze łzami na kobiete przed nią. - Nie opuszczaj mnie. Ale... ty umarłaś.
Kobieta pokiwała głową.
-Nie zostaniesz sama, kochanie. Jest jeszcze Tony.
Uśmiechnęła się przez łzy.
Potem jej matka zniknęła, a ona przestała płakać.
Mijały dni, tygodnie, a ona nadal nie umiała zapomnieć.
Dlaczego ?
.
.
.
.
.
.
.
Bo cholernie ją to bolało.

czwartek, 23 maja 2013

Zaczynam od nowa : )



Heeej!

Zaczynam pisać opowiadanie od nowa. Doszłam do wniosku, że skoro nie mam weny pisać dalej tego to przyda się jakoś to odświerzyć. Będę pisać ciąg dalczy IM:AA i mam już ogólny zarys więc... No ciesze się! Byliście na Iron Man 3? Zarąbisty film ^^ I wiecie co? Od kiedy mieszkam w UK i widze te wszystkie potęrzne plakaty to zdałam sb sprawe, że to one zakorzeniają u mnie wene :P



środa, 27 marca 2013

26. ...potrzebuje Pepper.

Szukuję się do przeprowadzki więc rozdział następny dopiero za miesiąc .Jest dużo roboty .No cóż ! Szkoła sportowa w UK czeka !




*Pepper*

Przechodziłam właśnie korytarzem kiedy przez drzwi wpadła uśmiechnięta Rogue .
-Mam nowe informacje ,Charles . - rzuciła i pociągnęła mnie za rękę do gabinetu Xaviera .
Dziwnym trafem wszyscy już tam byli .Stark obrzucił krótkim spojrzeniem biały strój , który na sobie miała , a Rhodey wsunął się za niego . Tchórze...Usiadłyśmy na kanapie .
-Magneto rośnie w siłe , a  Pepper nie może być w promieniu kilometra od Starka , a i ... To z dwóch powodów . - mruknęła .
-Jakich ? - burknął Logan wchodząc bezceremonialnie do gabinetu .
Miał na sobie strój bojowy .
-Ćwiczyłeś ? - spytała Storm .
Skinął głową i oparł się o kanape za Rogue .Oni muszą być ze sobą bardzo związani .
-Mało tego .Magneto odkrył wiedze o Pierścieniach Makluan co znacza tylko tyle , że pragnie je zdobyć , a żeby dotrzeć do jedenasteko potrzebuje Pepper . - dokończyła dziewczyna .
Zamrugałam szybko ,aby pozbyć się plamek z przed oczu .Niestety one tylko się powiększyły , a ja straciłam świadomość .


*Rogue*

Stałam obok Pepper w ambulatorium .Dziewczyna nadal się nie obudziła .Spojrzałam na Logana .
-Pamiętasz jak nas tu przywieźli ? Nasze pierwsze spotkanie ? - spytałam .
Pokiwał głową .
-Jak mógłbym zapomnieć , dzieciaku .Wtedy zaczęły się moje kłopoty . - dodał cicho jednak ja i tak to usłyszałam .
Uśmiechnęłąm się lekko .Kłopoty związane z Jean .Od jej śmierci często jest nieobecny .Przykłada się do misji X-Menów ...Zwykle tego nie robił .
-Chodzi mi o to , że wtedy pomyślałam , że znalazłam dom .Że tu jest moje miejsce , ale wtedy nie chciałam przyjąć innej opcji do myśli . - mówiłam stukając po klawiaturze komputera .
Wolverine jakby się ożywił .Podniósł głowę i utkwił we mnie wzrok .
-Jaka to opcja ?
Spuściłam głowę .
- Że nie powinnam tu zostawać . - mruknęłam .


*Tony*

Wpadłem do pokoju Pepper .Obudziła się godzinę temu , ale byłem wtedy poza Bayville i dopiero teraz mogłem ją zobaczyć .Wpadłem do pokoju i zobaczyłem ją wychodzącą z łazienki z rękawiczkami na rękach .
-Sprzątałaś ? - spytałem .
Skinęła głową i zdjęła rękawiczki .
-Musiałam .Rano stłukłam wazon w łazience . - mruknęła .
Uśmiechnąłem się i usiadłem na jej łóżku .
-Jak się czujesz ?
Wzruszyła ramionami .
-Nawet dobrze .Troche słabo , ale w miarę fajnie . - powiedziała lekko i usiadła obok mnie .
-Muszę ci coś powiedzieć . Pamiętasz okres opętania  Klątwą Strażniczki ? - spytałem .
Odwróciła głowę w moją stronę .
-Skąd to pytanie ? - zająknęła się .
Spojrzałem dziewczynie w oczy .
-Odpowiedz .
Pepper uśmiechnęła się .
-Pamiętam wszystko .
Zmarszczyłem brwi .
-Więc pamiętasz jak powiedziałem ci , że ...
Jej wzrok wydawał się pytać .Podniosłem głowę .
-Kocham cię , Pepp . - powiedziałem i pocałowałem ją .



poniedziałek, 4 marca 2013

25.Możemy ją wykluczyć .

Dzisiaj notka taka nietypowa .I uściślenie .Rogue nie spadła z nieba !Ona sobie po prostu zleciała :DLoll...



*Pepper*

Otworzyłam jedno oko i spojrzałam wściekła na Tonyego .Chłopak stał z wyzywającym uśmiszkiem .Usiadłam na łóżku .

-Kto dał ci prawo do budzenia mnie ? - warknęłam .
Wstałam .Miałam na sobie ulubioną koszulkę nocną .( link ) Włożyłam stopy w moje kapcie-króliczki ( link ) .Kiedyś Tony nazwał to słodkim zestawem , ale to było wtedy kiedy koszulka ze mnie zwisała .Teraz lustrował wzrokiem moje ciało pod obcisłą szarością .Podniosłam krzesło i zamierzyłam się na nego , ale zwiał .Za drugim i trzecim razem też , aż w końcu tak dostał się na korytarz , ale ja nie chciałam odpuścić .Goniłam go po całym budynku .W kuchni zrozumiałam , że wszyscy są już na nogach .Momentalnie się opanowaliśmy , a ja dostawiłam swoją broń do stołu i usiadłam okrakiem .Przerzuciłam włosy na plecy i rozczesałam je palcami .Kątem oka zauważyłam , że Stark znów wlepia we mnie swoje spojrzenie .Chyba muszę to zignorować .Spojrzałam na Logana , który siedział koło okna i nie podnosił głowy .Wyglądał jakby spał .Spojrzałam na Storm , która narwowo stukała palcami po blacie .Wtedy do kuchni wjechał profesor .Uśmiechnęłam się na jego widok , jednak po chwili z moich ust zszedł uśmiech .
-Rhodey jeszcze śpi ? - spytałam zaniepokojona .
Skinął głową co mi wystarczyło .
-Mamy nowe wieści , profesorze . - powiadomiła go Ororo .
Zaciekawiona spojrzałam na nią .Miała nam do powiedzenia coś o ... Rogue , Magnecie czy kimkolwiek ?Czy było to tylko coś co nigdy nam się nie przyda ?Niepewność zacznie mnie zżerać jak nie ogarne dupy i nie zaczne myśleć optymistycznie .Więc...Przed oczami mam rozświergotanego skowronka .Tony stanął za mną .Jakby oczekiwał , że to doda mi otuchy .Ale jednak podziałało .
-W wiadomościach mówili , że mutanci odzyskują swoje moce .To identyczny przypadek jak u Rogue .Tylko , że ich moce nie były tak rozwinięte jak jej .Skoro jej moc nie działa na Gambita możemy jakoś to wykorzystać .Magneto i Mystiqe także dostali lek co oznacza , że prędzej czy później się zjednoczą . - oznajmiła Storm .
Usłyszałam śmiech Logana .
-Szczerze watpię .Raven znienawidziła Magneta od kiedy ją zostawił . - posłał jej kpiący uśmiech . - Możemy ją wykluczyć .
Westchnęłam .Była to napewno ważna informacja , ale ...Wstałam i wyszłam , a Tony jak cień poszedł za mną .Wpadłam do pokoju i zakmnęłąm drzwi .


*Rogue*

Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i na w pół mokrymi włosami i bosymi stopami .Sięgnęłam po ciuchy , które pożyczyłam sobie od Emmy .Miała ich całą garderobę więc pewnie nie zauważy .Odwróciłam się na chwile żeby wziąść baleriny zpod łóżka .Szczerze to nie wiem jak się tam znalazły ... Gdy sięgnęłam po ubrania nie było ich .Jęk wydobył się spomiędzy moich rozchylonych ust .

-Szlag .  - burknęłam .
Poczułam ramiona obejmujące mnie od tyłu .
-Tego szukasz ? - spytał Remy pokazując mi tkaniny .
Usmiechnęłam się pod nosem .
-Może ...
-Szukasz jeszcze czegoś . - spytał zbliżając usta do mojego ucha .
-Małej informacji .- powiedziałam zabierając mu ubrania .
Zbliżyłam się do łóżka .Zsunęłam ręcznik i szybko się ubrałam .Usiadłam przodem do chłopaka .Dopiero teraz zauważyłam , że pochłania mnie wzrokiem .
-Nie ładnie się tak gapić , LeBeau .- zrugałam go i założyłam buty .
-Powiem ci wszystko , gdytylko mnie wysłuchasz . - mruknął .
Wywróciłam  oczami .
-Słuchałam cię całą noc . - powiedziałam gwałtownie wstając z łóżka i przuciskając go do ściany .
Zaśmiał się .I zbliżył swoją twarz do mojej .
-Cherie ... Odpowiem ci na kilka pytań , a ty wrócisz z głową pełną informacji o nastałej sytuacji .
Zgodziłam się praktycznie od razu .

*Tony*

Stałem przed drzwiami do pokoju Pepper .Rano nie mogłem oderwać od niej wzroku .W końcu Pepper wyszła .Miała na sobie czarny top i białą , długą spódnicę .Pierwsza jej część była z normalnego materiału , a druga , ta do kostek z przodu była krótsza i przeźroczysta .Wyglądała ślicznie .Nie chciałem żeby zauważyła moją minę więc odwróciłem wzrok .Wykonałem ruch głową w głąb korytarza co spowodowało , że poszła za mną .Nagle poczułem jej rękę .Dziewczyna złapała mnie za łokciem i odwrócia w swoją stronę .Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi piwno-zielonymi oczami .Były takie ...Co ja znowu gadam ?Zobaczyłem w nich dziwny błysk .O nie !Tylko nie monolog ...
-Tony chyba o czymś zapomniałeś .Mimo ego jak bardzo będziesz starał się odwracać wzrok to ja wiem , że się zmieniłam , ale nie zgłupiałam .Wiem o czym myślisz . - dodała i ruszyła przodem .



wtorek, 26 lutego 2013

24. Jaki mamy plan ?

Coś szybko .Za szybko .Opowiadania o Remym i Rogue dają mi coś za dużo weny .o.O



*Pepper*

Znalazłam się na korytarzu .On rówinierz był cały biały .Westchnęłam i zobaczyłam schody na końcu korytarza .Pobiegłam w tamtą stronę .Szczęka opadła mi do kolan .Widocznie cały dom był biały .Wtedy zobaczyłam szklane wazony pełne czarnych i czerwonych róż .Zeszłam ostrożnie po schodach .Po drodze widziałam coraz więcej kwaitów i złotych akcentów takich jak klamki , rami i zdobienia .Próbowałam otworzyć jakieś drzwi , ale były zamknięte .
-Halo ? - szepnęłam drżącym głosem .
Nie wiem czy byłam sama w tym wielkim , zimnym domu , ale to nie zmieniało tego że czułam się niezwykle nieswojo .Nagle poczułam , że ktoś sie do mnie zbliżył .Momentalnie się odwróciłam .Stała za mną blondynka ubrana równierz na biało .



-Witaj , Pepper .- powitała mnie zimno .- Jesteś w moim domu .Widze , że Gambit dobrze się spisał .
Zobaczyłam cień uśmiechu na jej twarzy .
-Gambit ? - spytałam lekko ogłupiała .
-Ten przystojniak , który cię tu ściągnął . - mruknęła .
-Dziękuje za ten nieszczery komplent ! - usłyszałam z głębi domu .
-Ja jestem Emma Frost .Nazywaj mnie White Queen .
Niespodziewanie objęła mnie ramieniem .
-Oprowadzę cię po moim domu . - wyjaśniła .
-Wolałabym żebyś powiedziała mi co tu robie . - rzuciłam niedbale obserwując otoczenie .
-Chronimy cię przed Magneto , ale skoro x-meni już wiedzą ...Pewnie będą chcieli sami się tobą zająć .Ale oni nie rozumieją pewnego fakty .Nie jesteś bezpieczna przy Tonym Starku .
Odwróciłam ggłowę zdziwiona .


*Rogue*

Wszyscy , którzy byli w instytucie wsiedli do Black Birda .Storm i Beast siedzieli za sterami .Obejrzałam się na Tonyego .Zakładał zbroje .
-Jaki mamy plan ? - spytał , a ja założyłam noge na noge .
-Ja mam odwrócić uwage Gambita , a ty bierzesz z tamtąd Pepper . - burknęłam obojętnie i odwróciłam głowę do okna .
-Jak zamierzasz to zrobić ? - spytał szczerze zdziwiony .
Uśmiechnęłam się lekko .
-Jest odporny na moją moc . - przyznałam .
Wszyscy w samolocie włącznie z Loganem spojrzeli na mnie zdziwiony .
-Ten <cenzura> jest odporny na twoją moc ? - warknął Wolverine .
Uśmiechnęłam się do niego zadziornie i wstałam .Otworzyłam właz przez , który miałam wyskoczyć .Zobaczyłam w oddali Gambita oprowadzającego Pepper .Uśmiechnęłam się i skoczyłam .
-Rogue ! - krzyknęła Storm .
W locie zmieniłam ułożenie i wylądowałam tuż za Gambitem . Tak potrafie latać .Poczułam tak dobrze mi znany zapach wody kolońskiej .
-Remy ...
On odwrócił się i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy .
-Cherie .Co ty ...
Przerwałam mu pocałunkiem .On od razu go odwzajemnił przesuwając swoje ręce po mojej tali .W tym samym czasie Iron Man zabrał Pepper na Black Birda .Ja ne chciałam przestać .
-Ogarnijcie się ! - usłyszałam za soba lodowaty głos .

*Tony*

Wróciliśmy do instytutu bez Rogue .Logan zapewnił wszystkich , że sobie poradzi .Uwierzyli mu .Niestety Pepper była za tym żeby wracać .
-To głupie ! - krzyknęła wstając po raz kolejny z łóżka .- Poza tym wyspałam się u White Queen .
Otrząsnąłem się z chwilowego zdziwienia i posadziłem ją z powrotem .
-Poczekajmy jeszcze .Ona jest bezpieczna .



O mnie

Moje zdjęcie
Nie wiem jeszcze kim jestem, ale mam ochote się szybko dowiedzieć :P